Siłownia uratowała mi życie

Właśnie minęły 2 lata od śmierci mojego syna Fabiana…, a moje serce wciąż krwawi… 🙁

Czasem życie wystawia nas na ciężkie próby, z którymi musimy się zmierzyć. Stajemy wówczas twarzą w twarz z sytuacjami, na które nie mamy wpływu. Najczęściej pozostawiają one po sobie straszne ślady. Czujemy się wówczas tak bardzo bezsilni, tak bardzo mali…

Nie poddawaj się…. Walcz… słyszałam i słyszę od przyjaciół i znajomych. Ale dobre rady nic nie kosztują.

Dwa lata temu przeszył mnie straszny ból, który noszę w sercu każdego dnia a który pozostanie we mnie do końca życia. Luty -maj 2012 był jednym z najcięższych chwil w moim życiu. Żegnałam swojego jedynego syna Fabiana, jednocześnie… przygotowując się do wcześniej planowanych zawodów NAC UKJaka to była walka z samym sobą.

Ze łzami w oczach wchodziłam na siłownię. Trenując, myślałam o tym, jaką trumnę wybrać dla mojego syna….

Jednak teraz, kiedy minęło parę miesięcy wiem, że siłownia uratowała mi życie. Spędzając w niej parę godzin dziennie, z dala od kondolencji, z dala od ludzi, od telefonów, mogłam przeżyć ten straszny okres w moim życiu. Mogę teraz powiedzieć, że wygrałam walkę z samym sobą, ale przegrałem życie, tracąc kochanego mojego syna!!!

Po śmierci syna, Moje życie kompletnie się odmieniło!

Zaczęłam bardziej doceniać życie rodzinne, mniej pracować, pomagać innym i cieszyć się każdym dniem, bo… nigdy nie wiesz, co cię jutro może spotkać.

Wielki smutek i pustka. Zrozumiałam, że śmierć jest częścią naszego życia i zawsze kiedy zabiera nam bliskich, przychodzi za wcześnie i zawsze nie w porę. Musimy umieć z tym żyć, musimy umieć pogodzić się nią.

Ja jednak nie potrafię tego zaakceptować…

Dlaczego o tym piszę?

Długo nie chciałam nawet rozmawiać na ten temat, ale kiedy minęło już wiele miesięcy, chciałam przekazać ci coś, co może sprawić, że twoje życie nabierze kolorów.

Zbyt często słyszę dookoła, jak bardzo nie potrafimy na co dzień docenić tego co mamy. Zbyt często widzę dookoła, jak bardzo narzekamy na każdą drobnostkę, najczęściej nic nie znaczącą. Zamiast cieszyć się z każdego nowego dnia, każdego spotkanego człowieka.

Zastanów się przez chwilkę nad swoim życiem, nad swoimi problemami! Czy rzeczywiście Twój problem jest rzeczywiście problemem?! Jaki jest Twój cel? Jaki jest sens Twojego życia? A jeśli któregoś dnia zwątpisz w to, co robisz, przypomnij sobie moją historię. Pomimo ogromnych problemów, szłam dalej i teraz jestem z wami. Dziękuję….

 

PS

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…

metamorfoza, Gosia Klos, dietetyk